Planując przeprowadzkę do Hiszpanii staraliśmy przygotować się do tego praktycznie i teoretycznie . Jednym z ważniejszych punktów była edukacja naszych dzieci . Cztery lata temu, kiedy postanowiliśmy wyjechać Maks i Marcel mieli 12 i 7 lat. Na wielu grupach na Facebooku , przeczytałam ze dzieci sobie poradzą i nie ma potrzeby żeby uczyły się wcześniej języka hiszpańskiego . To jeden z niewielu błędów które popełniliśmy . Uważam ze byłoby im o wiele łatwiej gdyby choć trochę opanowały ten język . Postanowiliśmy rzucić ich na głęboka wodę , co nie do końca się sprawdziło, choćby dlatego ze braliśmy pod uwagę naukę w typowych hiszpańskich szkołach państwowych .

Oczywiście system edukacji hiszpański bierze pod uwagę uczniów obcokrajowcow i stara im się ułatwić jak najlepiej aklimatyzację , jednak jednoczesna nauka języka jak i przyswajanie materiału w obcym języku nie jest łatwe . Państwowe szkoły maja obowiązek zapewnienie uczniom przez pierwszy rok nauki dodatkowych lekcji z nauki języka, jednak nadal wymagają przerabianie mterialu innych przedmiotów. Sytuacja robi się jeszcze bardziej skomplikowana jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt ze w comunidad Valenciana (tutejsze województwo , region kraju) dodatkowym utrudnieniem jest obowiązujący język valenciano w szkołach. Jeszcze gdyby to był tylko dodatkowy język to problem nie byłby taki duży . Niestety władzę regionu narzucają placówkom edukacji żeby minimum 30% przedmiotów było wykładane w tym języku . Są szkoły bardziej nadgorliwe które maja tych procent więcej . Dlatego w przypadku obcokrajowcow trudności w nauce się podwajają. Oczywiście jest taryfa ulgowa i sama naukę valenciano można trochę bagatelizować (system edukacji pozwala na „oblanie” tego przedmiotu a mimo to można zdać do następnej klasy) ale nie można bagatelizować jeżeli ważne przedmioty typu matematyka czy biologia są wykładane w tym języku i ich nie zaliczenie równoznaczne jest z pozostaniem w tej samej klasie na kolejny rok. To uważam za nasz drugi błąd, ze przy wyborze regionu do zamieszkania informacja o obowiązującym drugim języku nauczania nam gdzieś umknęła .

Nasze dzieci weszły w system edukacji w Hiszpanii praktycznie w połowie roku szkolnego . Sprowadziliśmy się tutaj na początku stycznia . Osobiście byliśmy pewni ze załatwienie formalności związanych ze szkoła zajmie nam zaledwie kilka dni. Teraz już wiem ze nasza pewność była złudna . W Hiszpanii na wszystko jest czas i nikt się nie spieszy .

Jeżeli chodzi o wybór szkoły państwowej, w przypadku kiedy nie zaczynamy rekrutacji od początku, bądź w terminie do tego wyznaczonym (przeważnie w marcu szkoły przyjmują zapisy) musimy udać się do urzędu miasta, któremu podlega nasz adres zameldowania i w wydziale edukacji zgłosić chęć zapisania dziecka do szkoły. Urząd ma obowiązek wyznaczyć szkole odpowiednia do rocznika naszego dziecka oraz najbliższą miejsca zamieszkania . Oczywiście wszystko zależy od tego czy są miejsca . Musieliśmy przedłożyć dowód tożsamości dzieci, potwierdzenie meldunku, numer NiE. Po złożeniu dokumentów urzędnik poinformował nas ze skontaktują się telefonicznie jak znajda miejsce. Dla starszego w Instytucie (odpowiednik polskiego gimnazjum) po tygodniu znaleziono miejsce. Dla młodszego w Primaria (szkoła podstawowa) miejsce znalazło się po ok 2 tygodniach. Chłopaki zostali dobrze przyjęci przez nauczycieli i rowniesnikow. Wszyscy byli pomocni, jednak bariera językowa dawała o sobie znać. Mimo wcześniejszych obaw okazało się ze starszy syn poradził sobie lepiej od młodszego . Wiadomo, wszyscy mówili, młodszy sobie lepiej da radę, dzieciaki szybciej łapią język, ale dużo zależy od otwartości dziecka i odwagi . Niestety (choć nie uważam tego za porażkę) chłopaki nie dostali promocji do następnej klasy, zaległości w nauce były zbyt duże. Mimo problemów wszystko powoli się układało. Zapadła decyzja o zmianie szkol. Nie chcieliśmy jednak zapisywać ich do typowej prywatnej szkoły , gdyż w nich nauka głównie odbywa się w języku angielskim, a głównym założeniem jednak było , żeby chłopaki nauczyli się dobrze hiszpańskiego.

Poza państwowymi i prywatnymi szkołami są jeszcze półprywatne (Concertado). Wybraliśmy C.E.B.A.T. w Mutxamel. Wtedy była najbliżej naszego miejsca zamieszkania , teraz mamy kawałeczek na dojazd ale nie narzekamy. Teoretycznie tego typu szkoły (poza prywatnymi) tak samo jak państwowe maja narzucone odgórnie język valencjano jako wykładowy i dodatkowy. Na szczęście nasza traktuje to trochę marginalnie , czyli przedmioty które są wykładane w valenciano zaliczane są do tych mniej ważnych, czyli matematyka i plastyka . Dużym plusem jest tez to ze cala kadra szkoły bardzo dobrze posługuje się językiem angielskim. Co jest dużym ułatwieniem tez dla rodziców w kwestii porozumiewania się z nauczycielami. Ogromna pomocą w pierwszym roku nauki były dodatkowe lekcje (6 godzin w tygodniu) z języka hiszpańskiego i pomoc w pracach domowych. Różnica miedzy szkoła państwowa była taka , ze w tej szkole była to usługa dodatkowo płatna (100 euro za miesiąc od dziecka). Po trzech latach już jest coraz mniej problemów związanych z nauka, a chłopaki lubią tam chodzić (oczywiście gdyby nie musili to wcale by nie chodzili do szkoły, ale to już chyba nie zależy czy to w Hiszpanii czy w Polsce, szkoła to nie ich miłość). Poniżej podaje pozostałe opłaty, są to dane z 2021 roku. Jeżeli chcieli byście mniej więcej znać koszty szkoły typowo prywatnej to poniższe opłaty należy pomnożyć przez 3.

Wpisowe (płatne co roku) 250 euro

Czesne miesięczne 135 euro

Obiady 130 euro

Autobus 70 euro

Opłata jednorazowa roczna za basen 110 euro

Zajęcia dodatkowe , opłata za każde 3 miesiące , 90-120 euro

Opłata za książki bądź licencje na iPad (od 5 klasy szkoły podtswowej podręczniki i ćwiczenia są w formie aplikacji na iPada który jest obowiązkowy , i koszt zakupu tabletu spoczywa na rodzicach) 250-350 euro za rok.